...
"Dziś szybuję pośród chmur tak jak ptaki na wolności..."
Wierzę.
Za mądra dla głupich a dla mądrych zbyt głupia Zbyt czysta dla brudnych a dla czystych za brudna Zbyt szczecińska dla warszawy a dla szczecina zbyt warszawska Spróbuj się domyślić gdzie to mam, gdzie....
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
"Dziś szybuję pośród chmur tak jak ptaki na wolności..."
Wierzę.
...Czasem, gdy jest bardzo smutno, to się kocha zachody słońca...
2 dni melanzowania.. co mi pozostało? Przypalone glany, zerwana struna w gitarze, 108 zdjęć i siniak na łydce. Minęło. Wróciła rzeczywistość do której nie pasuję i przyzwyczaić się nie potrafię. Mam dość tkwienia w szklanej kulce i obijania się o inne. Mam dość uczenia się tego, co mi się nigdy w życiu nie przyda i nie interesuje ani 1% moich szarych komórek. Mam dość ludzi, którzy zrobią wszystko aby tylko wysunąć się na piedestał, szalonego wyścigu szczurów...
Oderwanie od peletonu skazuje na odosobnienie.
"Powołał mnie Pan.
Na bunt."
-Panna K.
- ...
- Panna K, proszę o odpowiedź.
-[wyrwana brutalnie ze studium "Struny światła"] A jakie było pytanie?
-Ty jestes od odpowiadania a nie pytania.
- Przykro mi ale w takim razie nie jestem w stanie udzielic odpowiedzi.
-Czyzby skupienie się na fizfologii człowieka nie było dla ciebie wystarczająco pasjonujące?
-Fizjologia to wystarczy mi w ilości jaką podaje Wojaczek, ewentualnie Baudleaire :)
-Może w takim razie zmień klasę jeżeli nie odpowiada ci program nauczania.
- W żadnej innej nie ma mniejszej ilości biologi..
-A co ty byś chciała tylko polskiego się uczyć? Może od razu utop się w książkach bo i tak kiedy cię nie widze nic innego nie robisz.
- Temeritas est damnare, quod nescias.
- Takiej impertyencji to ja jeszcze nie spotkałam, twoj numer
-11
-ocena niedostateczna za stosunek do przedmiotu
-A gdzie jest taka kategoria, bo gdy zakładałam dziennik nie przewidziałam takiej
-Wyjdz z klasy.
-A mogę nie wracać?
Wyszłam :)
Humaniści mają ciężkie czasem życie!
Stój zawsze plecami do sciany, wtedy nie wbiją ci noza w plecy. Nie obdarzaj zaufaniem, wtedy się nie zawiedziesz. Może rzeczywiście nie warto. Chyba lepiej liczyć na siebie.
Nie ufam.
Boję się.
Krótka wymiana smsów i fala refleksji...
"Nauczyłam się umierać w sobie, nauczyłam się ukrywać cały strach" Każdy ma w sobie strach, chwile słabości, kiedy czuje się mały i przerośnięty swoimi obawami.. Ale jak wielką odwagą jest przyznać się nawet przed sobą - tak, boję się. A zmierzyć się ze strachem prosto w twarz i otwarcie powiedzieć te dwa słowa? Trudne.. ale godne podziwu.
Tak, boję się. Boję się zaufać. Boję się przywiązać. Boję się opuścić parapet.
"Trzeba być bardzo cierpliwym. Najpierw usiądziesz w pewnej odległości ode mnie. Będę na ciebie spoglądał kątem oka a ty nie będziesz się wcale odzywał. Słowa są źródłem nieporozumień. Ale każdego następnego dnia będziesz się mógł trochę do mnie przybliżyć.. (...) Proszę, oswój mnie..."
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
T. - Trzymam kciuki i wierzę w Ciebie, w nadzchodzące dni szczególnie! Tak mocno mocno :)
M. - Jestem egoistką, zawsze byłam. Przepraszam.
A. - Czekam na Ciebie :)
Kolejna nierówna walka z tym miastem, kolejny dzien poszukiwania w nim własnych ścieżek. W głodzie pytań wyodrębnia się jedno, ewoluuje wychodząc na powierzchnię: Czy one są jeszcze nieodkryte, czy zarosły już gąszczem codzienności, masek i kłamstw..? Tabuny bladobłękitnych wierzchowców raz po raz przemierzają dobrze znany im odcinek drogi.. na oslep biegną od serca do rozumu. Tętent kopyt zagłusza to, co chciałabym usłyszeć. Wskazówki słońca, nieba i wiatru.
Nogi niosą mnie nad brzeg stawu, głowę wypełnia szum wody i niepojęty lecz stanowczy gwizd wiatru..on wie co chce mi powiedzieć. Zamykam oczy, przed nimi widzę siebie sprzed kilku tygodni. Łąka, wokół góry, słabo oświetlone nocne miasto..Niepowtarzalna aura nocy. Otulona wiatrem, dźwiękiem gitary, głosem, który uspokajał powoli rozrywałam kokon, przez który tak trudno było dostać się komukolwiek. Z dnia na dzień tworzyła się w nim coraz większa dziura.. A ja? A ja czułam się bezpiecznie, tak jakby sieć było dokładnie zapętlona...
Wypełnia mnie wiatr, unosi tak, gdzie widzę wszytskie ścieżki. Rozpaczliwie próbuję zapisać je w pamięci..
Rozlega się pisk opon. Czar pryska. Rzeczywistość nabiera kształtów, dopływają do mnie dźwięki i dym miasta.A we mnie? we mnie pojawia się lęk, staję z nim twarzą w twarz..I nagle obrastam w siłę. Biorę go w dłonie i odkładam daleko, daleko od siebie.., na dalszą półkę. Na później.
[notka z wczoraj]
W siedemnastym odcieniu zieleni
zachowanym pd archipelagiem białych słoneczników
mistrzowie wirtuozerii nie dbają już o formę.
nabrzmiały pierścień oddaje pierwszeństwo szaleństwu kropel
W siedemnastym odcieniu zieleni
tylko kocie oczy
tak blisko ode mnie.
Godzina 1 w nocy. Ja siedząca na parapecie, otulona muzyką i nagimi płomykami wypalających się świeczek. Kolejna nieprzespana noc, kolejne oddawanie się rozmyśleniom. Za oknem deszcz, gęste krople opadające na ziemię. Niewiele myśląc otwieram okno. W deszczu widać to, czego nie da się zobaczyć w słońcu. Widać wszytskie marzenia, nadzieje, tęsknoty. Nawet te najbardziej ukryte. Widać nadzieję i wiarę. Widać melanchlolię nieba, na którym mimo wszytsko błyszczy kilka gwiazd. Tych silnych, tych ktore się nie boją istnieć. I jestem wśród nich, nie ma już dla mnie świata, ludzi, płynącego czasu. Jest za to papier i ołówek. powstaje wiersz..a potem ręka sama bierze kolejną kartkę. Nagie drzewa, mgła i ścieżka prowadząca w nieznane.. kolejny urwany szkic.. Kolejna urwana myśl. A dziś? szykuje się kolejna nieprzespana noc...
W siedemnastym odcieniu zieleni
zachowanym pd archipelagiem białych słoneczników
mistrzowie wirtuozerii nie dbają już o formę.
nabrzmiały pierścień oddaje pierwszeństwo szaleństwu kropel
W siedemnastym odcieniu zieleni
tylko kocie oczy
tak blisko ode mnie.
Godzina 1 w nocy. Ja siedząca na parapecie, otulona muzyką i nagimi płomykami wypalających się świeczek. Kolejna nieprzespana noc, kolejne oddawanie się rozmyśleniom. Za oknem deszcz, gęste krople opadające na ziemię. Niewiele myśląc otwieram okno. W deszczu widać to, czego nie da się zobaczyć w słońcu. Widać wszytskie marzenia, nadzieje, tęsknoty. Nawet te najbardziej ukryte. Widać nadzieję i wiarę. Widać melanchlolię nieba, na którym mimo wszytsko błyszczy kilka gwiazd. Tych silnych, tych ktore się nie boją istnieć. I jestem wśród nich, nie ma już dla mnie świata, ludzi, płynącego czasu. Jest za to papier i ołówek. powstaje wiersz..a potem ręka sama bierze kolejną kartkę. Nagie drzewa, mgła i ścieżka prowadząca w nieznane.. kolejny urwany szkic.. Kolejna urwana myśl. A dziś? szykuje się kolejna nieprzespana noc...
JEDYNE CO MAM TO ZLUDZENIA, ZE MOGE MIEC WLASNE PRAGNIENIA....
Mialam siebie na wlasnosc, ktos zabral mi prywatnosc..
Mialam slowa wlasne, ktos stwierdzil ze zbyt ciasne...
Mialam serce dla wszystkich, ktos klucz do niego wymyslil..
Mialam mysli spokojne, ktos wywolal w nich wojne..
CO MAM ZROBIC TERAZ, JAK ZYC???
Rezygnuję, na pewien czas. Muszę wreszcie zrobić porządek ze swoim życiem, uporządkować to, co nadal w chaosie. Myślę, że będzie dobrze. Czas wyrosnąc Sabinko ;) Koniec naiwnych, dziecięcych tekstów, poddawania się na każdym kroku, ujawniania wiecznie słabości. KOniec poszukiwania wszędzie oparcia. Czas zacząć żyć choć trochę jak dorosła a nie jak dziecko. Pozdrawiam wszystkich, wrócę.
"Nadwrazliwosc to moj wrog, przerost duszy nad rozumem..."
Milczenie czasem rani bardziej niz najostrzejsze slowa.
Znowu izolacja. Milczenie niekontrolowane.
"Sabina ty powinnas sie leczyc."
Sami sie leczcie.
"Strach nie pozwalal kochac się i smiac..
Strach nakazywal opuscic w dol oczy..."
Powoli chyba wychodzę do ludzi.. powoli..oj bardzo powoli.
Przepraszam że nie było mnie
Że przepadł po mnie slad
Wiem miałes kilka ciężkich chwil
Przybyło swieżych ran
Wybacz mi
Przepraszam że nie chciałam patrzeć
Na twa zmęczoną twarz
Nie jak przyjaciel lecz jak tchórz
Chowałam glowę w piach
Wybacz mi
Przepraszam że dopiero teraz
Dopiero teraz zrozumialam
Gdy sama tracę resztki sił
I nie stoi przy mnie nikt
Wybacz mi
W pogoni za hierarchią wartosci... Nie dam sie zniszczyc...
wroce..
"I nagle mysl natretna, straszna jak powstanie...
Z uczynków?
To za mało...
Z ran mnie wyspowiadaj..."
Zgasły wszystkie swiatła a niebo zamknęli na kłodke. Na twarzy kolejna maska ukradziona z teatralengo zaplecza...przmycona ukradkiem i założona cichaczem na twarz.. Jaka? Subtelna? Wyrafinowana? Wesoła? Dramatyczna? Nie wiem sama.. Juz sie w nich nei potrafie odnalezc...
"Zycie to jest teatr, mówisz ciągle opowiadasz...
Zycie to jedynie kolorowa maskarada...."
Jak lizac rany celnie zadane?
Jak lepic serce w proch potrzaskane...?
Siedzimy na moscie. W słuchawkach sex pistols.. Opieramy się o zdewastowaną barierkę. Rozmawiamy o zyciu i jego sensie. Kundzior. Niegdyś dobry znajomy. Więz zniszczona przez dragi, przez korupcję i alkohol.. Przez zawisc. A może przez nas samych i nasze zaniedbanie? Trzy lata mijania się na ulicy bez słowa, trzy lata patrzenia sobie w oczy pustym spojrzeniam, życia w innych światach chociaż kilka metrów od siebie. Spotkanie spontaniczne..fajka podawana sobie z dłoni do dłoni.. Zamulanie, całkowity brak nadziei i perspektyw.. Zeszlismy z mostu i usiedlismy na zeszłorocznym sniegu, grzebaliśmy patykiem w rzece jakbyśmy chcieli odgrzebac resztki wspomnień, nadziei? Powstawał wir, wir który nic nie zmieniał bo po chwili znikał...
Jutro piwnicowa. Ja, Kundzior, Anka, Goska... dziwnie będzie.
"Przyniesiesz?
Przyniosę. Ale raz.Więcej ci nie dam..."
"My dzieci dekadentów, córki, synowie rozpusty
Alkohol mamy od zawsze we krwi, rozum genetycznie struty
Raczej nigdy nie będziemy tym, kim chcielibysmy byc
Siedzimy na dachu swiata, bawimy się powietrzem...."
"pierwsza mysl, o matko boska...
druga mysl, o ja idiotka...
i znowu zamieszanie na chacie
i znowu zarzygane zolcia szmaty
znowu tepa proba zyletki
znowu wpierdol od taty..."
Piję, nie jem, nie spie, nie rozmawiam prawie z nikim. Na wyniszczeniu. Chyba pora cos skonczyc, chociaz wcale mi sie nie chce. W glowie burdel, mysli spaczone i zdegradowane.. Chce mi sie palic, chociaz jak dotad odtracalo. I chce cos jeszcze, na co okazja bedzie w sobote... Nie bede hamowac, nie tym razem. Idealow brak, wiary brak. Zyje jak chce.
Szkoła? Miejsce skad chcialabym uciec..uciec i nie wracac.. Wyobcowana, skazana na zatarcie. Brak sensu dla egzystencjalizmu..Wrocic do Chynowa.. tylko tego bym teraz chciala...odciac sie od swiata i wszystkiego co mnie otacza..tam bylo tak dobrze..wrocic do Madzi..posluchac slow Michala...wyrzucic telefon, nie patrzec na twarze falszywych ludzi wokol... Zniknac...
"Za madra dla glupich a dla madrych za glupia...."
Wrócilam...I to w dwuznaczny sposób..
"Szukasz daleko w oddali celu...celu,który uciekl i nie wróci...bezsensownie tracisz sily na biegniecie za nim.A moze warto zobaczyc cel obok siebie...Fakt-trudniejszy i w zdobycie trzeba wlozyc wiecej wysilku,ale skoro masz sily na bieg to na to równiez"
-slowa przewodnie spedzonych tam dni..Niewazne gdzie..Wazne z kim.. Tak Madziu..te slowa skierowane byly do Nas..
Podczas tych kilku dni zdalam sobie sprawe z wielu spraw.. Dzieki dwóm osobom którym jestem bardzo bardzo wdzieczna.. Nie bede ich tu roztrzasac. NIech zostana do wiedzy mojej i...Twojej Owieczko.. Ty masz prawo wiedziec o mnie wszytsko...
Zaufanie..kwestia bolesna i trudna... Ale wiem ze mozliwa. Tylko z Toba Madziu moge znów uwierzyc w ludzi, w lojalnosc, oddanie i przyjazn.. Tak, wiem o czym mówie.. "Zawsze warto ryzykowac, jezeli widzisz choc mala szanse powodzenia.."
Ja widze Sloneczko.. Przy tobie wszytsko jest jasne..
Michał dziekuje..Tesknie za wami :(....
Idealisci?
Gatunek skazany na wymarcie.
[Kelly Family - I can't stop myself]
"Nie pytam cie
jak zaczac dzien
schowany w ciszy modle sie
mowiles mi zyj
mowiles mi walcz
co powiesz kiedy sil mi brak
Nie zdarzyl sie cud
zaczynasz sie bac
w koncu widze jak
sprzedajesz mi falsz
nie wierze choc wiem
samym spojrzeniem
tlumisz mój gniew
nie wiem jak
za pózno na lek
tak zapomne wszystko
zapomniec chce
Nie ma mnie
twym slowom nie uwierzy juz nikt "
26.01... 50 dni... które zmienily moje zycie o 180 stopni. Daly sile i odebraly ja. Daly radosc i bol. Czy bylo warto? I czy warto to roztrzasac...?
[Zalef - znikam; Szymon Wydra - bezczas]
"Bez Ciebie noc stracila smak, nie ma sensu caly swiat
Marzenia nie spelniaja sie, gdy Cie nie ma obok mnie..."
(....)
-Bo wiesz... ja widze ze cos jest nie tak..i domyslam sie dlaczego..
-Nie wiem o co ci chodzi..
-Sabinka..ja nie jestem slepy, naprawde
-Czy ja cos takeigo powiedzialam
–Spokojnie Mala..Wiesz..swiat doroslych jest trudny..wiele obowiazkow, malo przyjemnosci..i tracisz to poczucie...
–To ja nie chce byc dorosla...
–Wiem. I Dlatego nei wciagam cie do tego swiata.. chcialbym cie przed nim uchronic jak najdluzej.. zachowac w tobie to czyste serce i dziecieca naiwnosc..
–Naiwnosc to ja jeszcze mam. I to za duzo.
–..Jeszcze wiele przed nami, naprawde..,jeszcze wiele sie wydarzy...
–Nie, przed nami juz nic nie ma. Przynajmniej ja tego nie widze. I nie chce zeby sie cokolwiek dzialo..
–Wiesz... oklamac mozesz kazdego ale nie siebie...Przepraszam Cie..za te lzy wieczorami tez...Ja wroce...
(...)
"Tak jak odszedl dzien, we mnei zgaslo cos. Kompletnie niekompletna nie wiem dokad pojsc..."
[IRA - Bez Ciebie Znikam]
“gdzies, na dnie, to tu gdzie jestem nie ma slonca...”
[ The beatles – Don’t let me down]
Czasem wolę być zupełnie sama. Bez waszych chorych snów i wyobrażeń. Kolejny spierdolony dzień. Mam dosć.
[ Rezerwat - Zaopiekuj się mna]
I co ja mogę? Jestem wykończona.. Nauka mnie zamęcza, siedzę po nocach, nie dosypiam a efekty gówniane, chyba naprawde powinnam być w zawodówce. I tak nie dostane sie na studia wiec po cholere sie meczyc? W domu tzw. hujnia. chociaz nie lubie tego slowa innym trudno okreslic.Zero zaufania, kazdy wpieprza sie w nie swoje sprawy, grzebie w nie swoich rzeczach..zero spokoju, zero bezpieczenstwa..Poza swoim pokojem i lazienka spedzam moze 20 minut dziennie..jesli nei mniej. Z rodzicami nie rozmawiam juz wcale..Bezsens.
Wokół mnie zrobiło się pusto...dopiero teraz zobaczyłam ile znaczyli ludzie którzy byli (nie mam na mysli znajomosci internetowych). Gówno. Jedno wielkie gówno. Nie chce juz miłości, nie chce juz przyjazni. Wali mi wszystko i wszyscy. I jesli macie mnie pocieszac, pisac ze wszytsko sie ulozy to blagam nie piszcie nic. A zreszta, tego bloga i tak juz prawie nikt nie odwiedza.
pUnk iSn't DeAd! AnD nEvEr'll DiE!!
[Farben lehre - Mam w dupie]
Nowy rok rozpoczęty w miare optymistycznie. Masa nauki do ktorej sie jakos zabrac nei moge, nowe pomysly, idee, nowe zajęcia..I czasem nawet usmiechac się chce... :) Dziękuję Konrad.. Za wszystko co dla mnie robisz...
Tylko mamie odbija..znow chce mnie zaciągnąc do lekarza...ze niby nie jem, chudne i ble ble..Bzdura! wszystko jest w porzadku! co oni sie tak na mnie uwzieli? Nie mam prawidłowej wagi? Gowienko! nie ma czegos takiego jak waga prawidłowa..
Olać system!
[Patrycja Markowska - bede silna!]
Kilka piw, tanie wino, grupa wspaniałych ludzi...I troche zbyt smialych slow, zbyt niecodziennego dotyku, zbyt czulych gestow...
Lecze kaca =//
[farba - chce tu zostac]
"Tak trudno dziś zapomnieć dzień
kiedy odszedł w pustkę, zmienił cię
zabrał zycia sens...
Za dużo win tlumaczyc chcesz
tylko pomyśl mozesz sama być,
sił wystarczy wiesz...."
[Kasia Kowalska - "Nie mów mi"]
"Konrad, nie piernicz! i pamietaj rury nie mają duszy!"
Hm...swieta mineły a mi nawet humor powrócił. Okazało się nawet że mam nieprzewidywalny dar przekonywania.W przeciagu 10 minut przekonałam rodziców do mojego wyjscia na sylwestra, wyjazdu w góry na ferie i nocowania u qmpla o ktorym slyszeli mniej niz to mozliwe...Dziwne..czyzby ktos miał do mnei zaufanie? Rzadko spotykane zjawisko:) No ale..Ciesze sie :)
I chciałabym podziękować za pomoc i zrozumienie wam wszystkim...A w szczególności Jędrkowi, Lubaniowi i Hubertowi.. Dzięki wam duzo zrozumiałam..a na twarzy pojawił się usmiech...
[ Cool Kids of death - Armia zbawienia]
Christmas...and so what?!
[Michal Lorenc - 300 mil do nieba]
Juz chyba na dobre zamknelam pewien rozdzial w moim zyciu... Rozstalam się z kims bliskim, kto był najwazniejszy przez ostatnie dwa lata... Co nas rozlaczylo? brak milosci..? Nie sadze... Roznice charakterow, inna hierarchia wartosci..inne cele.. Za wiele krzywdy nawzajem sobie wyrzadzalismy...Nie wiem czy dobrze robie, nic nie wiem..Ale tak chyba bedzie lepiej...Wybacz...
"Ile razem drog przebytych?
Ile sciezek przedeptanych?
Ile deszczow, ile sniegow
wiszacych nad latarniami?
Ile listow, ile rozstan,
ciezkich godzin w miastach wielu?
I znow upor, zeby powstac
i znow isc, i dojsc do celu.
Ile w trudzie nieustannym
wspolnych zmartwien, wspolnych dazen?
Ile chlebow rozkrajanych?
Pocalłunkow? Schodow? Ksiazek?
Oczy Twe jak piekne swiece,
a w sercu zrodlo promienia.
Wiec ja chcialbym twoje serce
ocalic od zapomnienia. "
[Marek Grechuta - Ocalic od zapomnienia]
"I'm going under... draw in You...
Falling forever...."
[evanescence - "going under"]
I nastala taka dziwna cisza miedzy nami,
A ty powiedziales mi ze popelnilismy blad.
[ jacek kaczmarki "dzieci hioba"]
Nienawidze luster bo pokazuja prawde. Nie znosze wagi bo ujawnia to czego nie chcialabym wiedziec. Chodzenie po zatloczonej ulicy doprowadza mnie do rozpaczy. Kazdy dotyk , oddech staje sie nie do zniesienia. Kim jestem ? Skupiskiem materii, beznadziejnych atomow tworzacych jeszcze bardziej beznadziejna i znienawidzona całosc. Nienawidze siebie...poprostu
[o.n.a. "Nienawidze"]
Nie daję rady. Nic już nie jest tak jak przedem, to nie jest to samo życie..
Wszystko idzie zle. W szkole jest zle, w domu jest zle, z jedzeniem jeszcze gorzej.. Jestem cholerną pomyłka, głupim błędem, za który muszę cierpieć. Tylko dlaczego..
Chciłałabym móc napisać, ze wszystko jest ok, że jakos leci, ale ile można udawać. Ile razy można mówic przez łzy, ze wszystko jest wporzadku. Po co, skoro nie jest..
Znowu tylko jem. Czuję się jak dziwka, jak smiec, jak oszukana szmata. Placze. Dajecie mi noz. Dlaczego jestem sobą, dlaczego nie urodziłam sie kims innym..
Zostałam stworzona jako osoba tak słaba psychicznie. Siedze na lekcji, udaję, że czytam i rycze. Czuje jak po policzkach sciekaja mi lzy. Lzy nawet nie nienawisci, lecz bezsilnosci, pustki. Jestem wypalona. Nie ma we mnie nic co moglo by zaiskrzyc, nic co by mogło zapłonac.. Zadnej iskry.. Czuje sie tak cholernie samotna.. Jak to mozliwe posrod tylu ludzi..
Nie ma już nic co by pomogło, nic mnie nie cieszy, zawsze mogłobyc lepiej, nigdy nie będę idealna. Chcialam..
"Jest w naturze ludzkiej nienawidziec tych których sie skrzywdzilo.."
I pełna jestem tej nienawisci. Nic nie jest warte milosci, wszystko mija..
Nie wytrzymuje sama ze sobą. Jestem prozna, głupia, gruba. W koncu sobie cos zrobie. Nie mozna tak zyc, nie można zyc w ciąglym klamstwie.. To nie realne, a nawet jesli, to ja nie chce podwazac słusznosci mych przypuszczen.
there's no solution
give me truth to my
conviction
is my own confusion
reality or fiction
am I out of my mind
"..Blagam was, zlitujcie sie, i zabijcie mnie.."
.......................
Dopisek:Poznałam kogos... kogos, kto choc to dziwne bardzo wpłynał na moj nastroj i samopoczucie...kto dodal choc na chwile radosci i usmiechu...Calkowity zbieg okolicznosci..a jednak....
Po raz kolejny stoje na skraju przepasci i po raz kolejny nie moge sobie poradzic sama ze soba , z tym wszystkim. To pierdolone uczucie , wszystko juz mi obojetne. Chce mi sie krzyczec. Dlaczego jestem taka beznadziejna ? Nawet nie wiem po co to pisze , po co ten blog wogole. Beznadziejny blog , psychicznej dziewczyny ktora sobie nie radzi. Tak , tak - psychicznej - inaczej nie mozna mnie juz nazwac. Po raz kolejny mam krzyczec "nie moge juz" "mam dosc" "nie chce mi sie zyc" ?! Moze poprostu odejsc stad po cichu , bez rozglosu. Moze wlasnie tego chcę ? Wiec po co to pisze? Po co tu wogole jestem ? Po co ja zyje? Rozpisalam sie , ale jakos mnie tak nosi. Wybaczcie. Nie musicie tego czytac. Z resztą robcie co chcecie. Chce mi sie pisac to pisze. Zastanawiam sie czego mi sie jeszcze chce...hmm...o tak zyletki ! Ale po co ? Co to da ? no tak , bez sensu. A moze isc na całosc ? W sumie jakby nie patrzec to zostal mi jeszcze calkiem fajny kawałek przedramienia. A co mi tam. Niech bedzie. O , juz lepiej. . No i co ? Lepiej? No jasne ze lepiej ! I co ? I co ? I nic !! Co mi po tym wszystkim. Beznadziejne znieczulenia , szkoda zetylko chwilowe. Juz mi sie nie chce pisac, nic ni sie nie chce. Poloze sie i bede sie wpatrywac w naly punkcik na scianie. Za uwage dziekuje. Komantowac nie musicie.
Czerwone krople upadają na podłogę. Jedna za druga, więcej i więcej. Nad nimi niewinna postać dziewczyny z narzędziem zbrodni w ręku.Ona też chciałaby mieć własne zdanie, chciałaby cos powiedzieć. Jej smutne oczy wołają o pomoc.Stoi sama a dookoła zabiegane jednostki ludzkie. Każda za czyms goni zajęta swoimi sprawami. Nie słysza rozpaczliwego krzyku dziewczyny, nie słysza. I już koniec... pękła cienka, czerwona linia. Za pózno już , już za pózno dla niej.
ONA TAK BARDZO CHCIAŁA ŻYĆ
Teraz pozostało mi tylko żyć chwilami, które były i złudna nadzieja że kiedys się jeszcze powtórza...
Załamanie.
Decyzja.
Tabletki.
Żyletka.
Szpital.
Nic nie potrafie...ale kiedys mi się uda...
luban-czas zająć się soba, to i tak droga ku końcowi.
Nie lubię gdy tak na mnie patrzycie, kiedy idę samotnie ulicą. Stojąc w zatłoczonym autobusie uciekam od waszych bezlitosnych ciał. Unikam spojrzeń, boję się dotyków. Nie potrafię z wami rozmawiać, dźwięk każdego słowa zadaje mi ból. Zamknięta w klatce, którą mi zbudowaliście, każdego dnia podsycam nienawiść. Nie oczekuję od was zrozumienia, pragnę tylko abyście dali mi spokój.
Niedługo nadejdzie ten dzień,
Wiem, że nadejdzie ta chwila.
Ostatnia chwila mego życia.
Czy będzie najpiękniejsza?
A może najczarniejsza, najpiękniejsza?
Jedno jest pewne. Ona nadejdzie napewno.
Bo z każdym dniem śmierć jest bliżej.
Nieubłagalnie i bez zmęczenia goni nas.
Przyjdzie dzień,
w którym zabraknie mi sił.
Nie dam rady uciec.
A ona dogoni mnie i zabierze ze soba.
Kazdego dnia
Śmierc jest coraz blizej
Odbiera nam energie
Ktora daje jej wytrwalosc.
Z kazdym dniem
Nasz swieca zycia gasnie
Płomien staje sie coraz mniejszy.
Niedlugop zgasnie.
Ale mam jescze czas.
A poki mam czas
To musze go wykorzystac.
Nie moge zmarnowac ani chwili.
Bo kazda chwila jest najcenniejsza w zyciu.
Bo kazda chwila zdaza sie tylko raz.
Nic nigdy juz nie wróci.
Nigdy juz nic nie bedzie tak jak miedys.
Bo smierc zabija czas.
I w kjoncu dopadnie takze mnie.
Ale njpierw musze zniesc cierpieniei ból.
Powoli bede umierala.
Umieram od dawna.
Umieram od chwili narodzin.
Nienawidzę tej szkoły, kobiety od historii, która traktuje mnie jak nawiększego kretyna. Nie będę się uczyć, nie z nią.
Trzynajac za dlon prowadzisz coraz dalej, ku prawdzie
pozwalasz odktyc piekno zaptrzenia w slonce
wyciagam dlon...
rozmywasz sie w otchlani mgły
jak mozesz...
nie gasi sie herbatnika w popielniczce.....
"Wszędzie, gdzie jest miejsce na wybaczenie jest tez miejsce na potępienie...."
"Zasady są po to, zeby je łamać...... to zaden dramat ze znow przegrana......"
I jakos veny złapać ostatnio jak widac nie moge;/ nowa szkola new people i obowiazki (fuck jak ja nei lubie tego slowa). Wieczorkiem koncert mojego kochanego zespołu (zwał ;/) a potem dyskoteka...
Dzięki Mat=) dzięki tobie znów zaswieciło słonce...
"Czemu buntuję się, choć mało jeszcze wiem...."
załamana początkiem roku...