Widzieliście może kiedyś róże wsadzoną do ciekłego azotu?? Ja tak...
Piękna czerwona róża wsunięta do lodowatej cieczy...
Nadal wygląda pięknie... choć widać jej zmianę... nadal zachwyca pięknem...
Lecz wystarczy leciutkie stuknięcie...
a to wszystko co przed chwilą było pięknym kwiatem...
kruszy się na malutkie kawałeczki i znika... później się roztopi i nic nie zostanie...
Taka silna... wytrwała...
w jednej chwili straciła wszystko... kształt... naturę... całą siebie...
jedynie wspomnienie po niej... jej kształcie zapachu... jedynie to pozostaje...
Tak samo jest z miłością...
Piękna... wydająca się że będzie trwać wiecznie...
Wystarczy jeden błąd... takie zamrożenie...
choć nadal będzie wyglądać tak samo...
jej zapachu już nie będzie... choć nadal będzie trwała...
wystarczy jednak jeden wstrząs i wszystko bezpowrotnie zamiera...
Niestety miłość jakby nie wydawała się trwałą...
zawsze jest krucha i trzeba ją pielęgnować...