sex, drugs and rock'n roll
Siedzimy na moscie. W słuchawkach sex pistols.. Opieramy się o zdewastowaną barierkę. Rozmawiamy o zyciu i jego sensie. Kundzior. Niegdyś dobry znajomy. Więz zniszczona przez dragi, przez korupcję i alkohol.. Przez zawisc. A może przez nas samych i nasze zaniedbanie? Trzy lata mijania się na ulicy bez słowa, trzy lata patrzenia sobie w oczy pustym spojrzeniam, życia w innych światach chociaż kilka metrów od siebie. Spotkanie spontaniczne..fajka podawana sobie z dłoni do dłoni.. Zamulanie, całkowity brak nadziei i perspektyw.. Zeszlismy z mostu i usiedlismy na zeszłorocznym sniegu, grzebaliśmy patykiem w rzece jakbyśmy chcieli odgrzebac resztki wspomnień, nadziei? Powstawał wir, wir który nic nie zmieniał bo po chwili znikał...
Jutro piwnicowa. Ja, Kundzior, Anka, Goska... dziwnie będzie.
"Przyniesiesz?
Przyniosę. Ale raz.Więcej ci nie dam..."
"My dzieci dekadentów, córki, synowie rozpusty
Alkohol mamy od zawsze we krwi, rozum genetycznie struty
Raczej nigdy nie będziemy tym, kim chcielibysmy byc
Siedzimy na dachu swiata, bawimy się powietrzem...."
Raczej nigdy nie było źle
Raczej już zostanie
Tak jak jest...\'
Platanina mysli w mojej głowie. Czy otworzyc sie na tyle, by powiedziec wszystko.
A snieg jest nadal, nie tylko ten zeszłoroczny.
Dodaj komentarz