"With the lights out , it's less dangerous..."...
Ma sie na deszcz....mysle siedzac przy oknie. Na niebie chmury gestnieja.
To jeden z tych dni kiedy patrzac na swoje odbicie w lustrze trudno sie powstrzymac by w nie nie uderzyc z calej sily, omijam jednak lustro i ide dalej.Z kazdym krokiem poczucie bezuzytecznosci i bezsilnosci wzrasta....czuje sie jak to powietrze...jak zupelnie nikt. Nawet tu w domu.
Czym on dla mnie jest ? Tutaj mieszkam, to wszystko. Wciaz szukam swego miejsca na ziemi. Szukac bede dlugo, lecz wytrwale i do konca , az znajde.
Siadam znow przy oknie...tym razem uslyszawszy muzyke....na szybie widze pierwsze krople...zaczynam nucic "My Immortal" wsluchujac sie w delikatne uderzenia w fortepian...
Do pokoju wchodzi moj ojciec, chcial cos zabrac , nie pamietam juz co...powiedzial tylko : "pieknie spiewasz"
Usmiechnelam sie tylko , pomyslalam : nie , po prostu wczulam sie w klimat piosenki...
Zostaje znow sama w pokoju....moze powinnam zamknac za soba wszystkie drzwi ?