Dwie Drogi....
Stojąc na skrzyżowaniu dwóch Dróg , trudno jest wybrać ścieżke prowadzącą ku światłu...która nie zwiedze na bezdroża..Bez znaku..drogowzkazu...I chociaż wiem , dokąd te drogi mogą prowadzić..chociaż wiem że mogą być niemal identyczne..to jednak pozostaje niepewność..bo różnić będą się czymś ważnym...czymś niezbędnym do dalszego trwania...czymś czego jednocześnie moge się wyrzec...moge lecz czy chce? Czy ta Droga bez tej -wydawało by się-niezbędnej cząstki będzie szczęśliwa? Zbyt wiele pytań bez odpowiedzi....zbyt często patrze wstecz...
Dwie Drogi....
Dwa żywioły...
Dwa światła..
pozornie ciepłe
pozornie zimne
ku jakiejś pustej nieskończoności...
sprzeczności których niepotrafie zrozumieć...
I uczucie , że już tu byłam...
że Drogi zataczają koło...
i dlatego tak ważne jest co wybiore...
i już stawiam pierwszy krok....
już dotykam skamieniałego spokoju...
i znów cofam się patrząc z utęsknieniem w drugą z dróg...
I coraz mniej snów do wyśnienia...
I coraz dalej mi do zapomnienia
A i żeby nei było że nie mówilam...w niedziele koncze.......kolejny rok mojego zycia....