W poszukiwaniu sensu zycia....
Ciemny pokój. Ściany i podłoga zatopione w czerni nie uśmiechają się - ani trochę... Uśmiech małej laleczki porcelanowej ubranej w atłasową czerwoną sukienkę jest równie chłodny jak jesienny wiatr... Porozrzucane wspomnienia z zeszłorocznych wakacji, łzy rozpaczy sprzed miesiąca, wczorajszy ból serca... I pomyśleć, że kiedyś był to pokój osoby, która była... najzwyczajniej szczęśliwa i roześmiana od ucha do ucha... Ktoś kiedyś zadał jej pytanie "jak trzeba żyć?". Odpowiedziała: "Godnie i z miłością". Wkrótce po tym przekonała się, że milosc rodzinna to fatamorgana. Jak żyć skoro nie ma dla kogo? Bez miłości, przyjaźni, uczucia... wszystko wydaje się być takie samo, błędne koło, wieczne uczucie "deja-voi"... I życie staje się ciemne, ograniczone, nudne... Ale sztuka chcieć wracać - wracać do pokoju, gdzie czeka na ciebie laleczka porcelanowa o szyderczym uśmiechu, gdzie ściany przytłaczają swym kolorem... Bo w kącie, na małym spodeczku pali się świeca, która rozjaśnia cały pokój. Wszystko wydaje się być cudowne - w świetle malutkiej świecy, która pokonała szarość codzienności...